Rosyjscy
dziewiętnastowieczni pisarze fascynują nawet tych, którzy nie są
w stanie przebrnąć przez „Braci Karamazow” czy „Wojnę i
pokój”. Ile w tym prawdziwego zainteresowania kulturą rosyjską,
a ile snobizmu czy powierzchownej fascynacji barwnymi, często
(auto)destrukcyjnymi osobowościami? Nie wiem, ale myślę, że
popbiografistyka (jaki nieprzyjemny dla żony był ten
Dostojewski! A czemu ten Gogol tak okłamywał przyjaciół i mówił,
ze jedzie do Paryża, a siedział gdzieś w guberni kijowskiej? Etc.)
i rozmaite próby przybliżenia tych „szerokich dusz” rosyjskich,
wpisania ich w kontekst samodzierżawia, religijności prawosławnej
i wielu innych obowiązkowych nawiązań, często ostatecznie
poszerzają wiedzę odbiorcy jedynie o jakieś smaczne kąski
anegdotyczno-towarzysko-erotyczne, zamiast pomóc mu w odbiorze
wybitnych dzieł literackich.
Zakładam, że
niekoniecznie jest to działanie celowe, obliczone na zysk wydawców
i samych biografistów. Jednak często „samo tak wychodzi”, bo
łatwiej zebrać 123 ciekawostki niż odpowiedzieć sobie szczerze na
pytanie – chociażby – dlaczego ten Dostojewski nadal nas
fascynuje, podczas gdy o Turgieniewie nikt już prawie nie pamięta
(a szkoda)?
Podobne przemyślenia
towarzyszyły mi, gdy czytałam pierwsze strony książki
Basińskiego, poświęconej Lwu Tołstojowi. A potem mnie opuściły,
bo autor uciekł przed Tołstojem w Tołstojów. I wrócił do samego
hrabiego z sukcesem. Dzięki temu dowiadujemy się naprawdę wiele o
żonie Tołstoja, Zofii, która nie miała nigdy raczej szczęścia
do biografistów męża (apodyktyczna materialistka wpadająca w
histerię, gdy coś szło nie po jej myśli). W „Ucieczce z raju”
to raczej kobieta walcząca o rodzinę, jej byt i przetrwanie,
zależna od kaprysów człowieka wielkiego, jednak impulsywnego (np.
pomysł, by zrzec się praw autorskich w sytuacji, gdy ma się do
wykarmienia przychodzące na świat rok po roku dzieci). Inteligentna
i samoświadoma, szanująca myśli i talent męża, ale wymagająca
od niego całkiem prozaicznego zainteresowania się dziećmi i ich
przyszłością. Poznajemy też dzieci Tołstoja – osoby
utalentowane, wrażliwe i inteligentne, ale mające szereg problemów
wynikających z życia „z takim ojcem”, wspaniałym i
szlachetnym, ale często głupio okrutnym.
Wychodzimy więc w
lekturze od decyzji osiemdziesięcioletniego Tołstoja, który chce
opuścić Jasną Polanę, swoją rodową siedzibę. Zostawia żonę i
innych domowników, a także wielbicieli, uczniów i natrętów,
którzy przez kilkadziesiąt lat starali się uszczuplić a to coś z
jego mądrości, a to coś z jego pieniędzy. Dokąd Tołstoj ucieka?
Potoczne wyobrażenie jest takie, że szuka miejsca dobrego na
śmierć. Ale, jak to przedstawia Basiński sięgając przede
wszystkim do dziennika pisarza i listów ludzi z jego otoczenia, tak
naprawdę pisarz ucieka z nadzieją na nowe życie. Na początku
wędrówki jest w całkiem dobrej formie fizycznej, która dopiero
później się załamuje. Nie chce umierać, chce żyć. Ale na
własnych zasadach, korzystając z tej reszty dni, która mu została.
![]() |
Bardzo retro ;) |
Uzasadnienia tej
ucieczki szuka Basieński w całej biografii Tołstoja, jego życiu
rodzinnym, religijnym, a także w relacji z władzami carskiego
państwa (które lubi mieć wybitnych pisarzy, ale nie lubi, gdy
biorą oni na serio to, co piszą). Szczególnie zainteresował mnie
opis tołstojowców – grupy ludzi tak przejętych poglądami
pisarza, że aż pragnących zamieszkać z nim (tzn. u niego
najlepiej, ku utrapieniu pani Tołstojowej) i naśladować we
wszystkim. W efekcie Jasna Polana i inne majątki rodziny gościły
dosłownie tysiące wielbicieli, naśladowców, zwykłych wariatów i
typów spod ciemnej gwiazdy, którzy liczyli na darmowe utrzymanie.
Czytając o tym, nie dziwimy się, że to Zofia chciała uciec i
zostawić mistrza i jego wielbicieli, by wprowadzali swe zasady w
życie. Ale – oczywiście – nigdy tego nie zrobiła.
Książka otrzymała
w Rosji nagrodę Bolszaja Kniga i ma to sens całkiem dosłowny, bo
dzieło jest... długie. Jest też szczegółowe, zapętlone, czasem
przegadane. Eseistyczne, gdzie spodziewamy się akcji i
przyspieszające nagle jak dobry kryminał.
Warto? Warto,
zdecydowanie! Choć po lekturze, mimo niezwykłej dawki wiedzy, nadal
pozostajemy raczej z pytaniami niż odpowiedziami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz