piątek, 15 kwietnia 2016

Nie kupować, nie czytać, uciekać! Joanna Jodełka, "Kryminalistka"

Zdarzają się książki, które może nie są najgorsze, ale takimi się wydają ze względu na oczekiwania, jakie wobec nich mieliśmy przed lekturą. Spotkanie z taką powieścią właśnie zakończyłam.

O Joannie Jodełce wiedziałam, że jest laureatką Nagrody Wielkiego Kalibru i wydała już kilka dobrze przyjętych książek. Dlatego liczyłam na to, że Kryminalistka mnie zainteresuje/zachwyci/zafrapuje/zaintryguje/cokolwiek pozytywnego. Teraz zaś siedzę i myślę, jak to jednak ważna w życiu autora jest (auto)promocja. Ważniejsza niestety częstokroć od samych książek. Bo przecież znałam autorkę z nazwiska, kojarzyła się pozytywnie, a tu… porażka, i to widowiskowa.

Bohaterką jest Joanna (ha! Co za dowcip i mrugnięcie do czytelnika!), która pisze kryminały (ha! jw.) i jeździ na festiwal literacki do Siedlec (sprawdziłam – to też jw.), w okolicach których ma wiejski dom. Jej książki kiepsko się sprzedają, w przeciwieństwie do głupawych poradników małżonka Joanny, wyjątkowo irytującej postaci, która zostaje zabita gdzieś po stu stronach (i nie żałujemy go wcale).

Pomysł, by bohaterem powieści uczynić pisarza (i to o wielu cechach łączących go z autorem) sam w sobie jest ciekawy, choć znów nie jakoś wybitnie oryginalny. Do tego jednak dodano też zabieg fabularny polegający na tym, że od razu wiemy, kto jest zabójcą i mamy poznać ciąg wydarzeń, które do tego doprowadziły. Kiepsko rozegrane, te dwa elementy fabuły sprawiły, że całość książki jest przerażająco przewidywalna. Nie dziwi nas, że Joanna zabija swojego męża, że romansuje z policjantem itd. Takiego męża nic tylko zabić, z takim policjantem nic tylko romansować...i tak do końca książki.

Nasza bohaterka jest na tyle infantylna i pozbawiona daru przewidywania skutków wszelkich poczynań oraz łączenia faktów, że trudno nam uwierzyć, iż to kobieta koło czterdziestki i w życiu napisała coś dłuższego niż sms. Miota się w trampkach i bez spodni, rozczochrana, a my mamy ochotę kopnąć ją w tyłek, żeby się trochę ogarnęła i zrobiła coś ze swoim życiem. Od razu rozumiemy, dlaczego, jak deklaruje bohaterka, jej kryminały kiepsko się sprzedają. Bo do kryminału trzeba mieć jakiś pomysł, albo chociaż dar błyskotliwej obserwacji i ubierania jej w słowa. Najlepiej byłoby, oczywiście, to wszystko razem. Ale, dobry Boże, nawet jedna z tych cech może uratowałaby Kryminalistkę.

Nigdy jeszcze nie napisałam tak negatywnej i tak krótkiej recenzji na tym blogu, więc na zakończenie choć jedna pozytywna rzecz… hm… Siedlce to ładne miasto. Tyle :).


Joanna Jodełka, Kryminalistka
Świat Książki, 2016


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz