Zdarzają się
książki, które może nie są najgorsze, ale takimi się wydają ze
względu na oczekiwania, jakie wobec nich mieliśmy przed lekturą.
Spotkanie z taką powieścią właśnie zakończyłam.
O Joannie Jodełce
wiedziałam, że jest laureatką Nagrody Wielkiego Kalibru i wydała
już kilka dobrze przyjętych książek. Dlatego liczyłam na to, że
Kryminalistka mnie
zainteresuje/zachwyci/zafrapuje/zaintryguje/cokolwiek pozytywnego.
Teraz zaś siedzę i myślę, jak to jednak ważna w życiu autora
jest (auto)promocja. Ważniejsza niestety częstokroć od samych
książek. Bo przecież znałam autorkę z nazwiska, kojarzyła się
pozytywnie, a tu… porażka, i to widowiskowa.
Bohaterką
jest Joanna (ha! Co za dowcip i mrugnięcie do czytelnika!), która
pisze kryminały (ha! jw.) i jeździ na festiwal literacki do Siedlec
(sprawdziłam – to też jw.), w
okolicach których ma wiejski dom.
Jej książki kiepsko się sprzedają, w przeciwieństwie do
głupawych poradników małżonka Joanny, wyjątkowo irytującej
postaci, która zostaje zabita gdzieś po stu stronach (i nie
żałujemy go wcale).
Pomysł,
by bohaterem powieści uczynić pisarza (i to o wielu cechach
łączących go z autorem) sam w sobie jest ciekawy, choć znów nie
jakoś wybitnie oryginalny. Do tego jednak dodano też zabieg
fabularny polegający na tym, że od razu wiemy, kto jest zabójcą i
mamy poznać ciąg wydarzeń, które do tego doprowadziły. Kiepsko
rozegrane, te dwa elementy fabuły sprawiły, że całość książki
jest przerażająco przewidywalna. Nie dziwi nas, że Joanna zabija
swojego męża, że romansuje z policjantem itd. Takiego męża nic
tylko zabić, z takim policjantem nic tylko romansować...i
tak do końca książki.
Nasza
bohaterka jest na tyle infantylna i pozbawiona daru przewidywania
skutków wszelkich poczynań oraz łączenia faktów, że trudno nam
uwierzyć, iż to kobieta koło czterdziestki i w życiu napisała
coś dłuższego niż sms. Miota
się w trampkach i bez spodni, rozczochrana, a my mamy ochotę kopnąć
ją w tyłek, żeby się trochę ogarnęła i zrobiła coś ze swoim
życiem. Od razu rozumiemy,
dlaczego, jak deklaruje bohaterka, jej kryminały kiepsko się
sprzedają. Bo do kryminału
trzeba mieć jakiś pomysł, albo chociaż dar błyskotliwej
obserwacji i ubierania jej w słowa. Najlepiej byłoby, oczywiście,
to wszystko razem. Ale, dobry Boże, nawet jedna z tych cech może
uratowałaby Kryminalistkę.
Nigdy
jeszcze nie napisałam tak negatywnej i tak krótkiej recenzji na tym
blogu, więc na zakończenie choć jedna pozytywna rzecz… hm…
Siedlce to ładne miasto. Tyle :).
Joanna Jodełka, Kryminalistka
Świat Książki, 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz